– Czy ja też muszę się tam udać? Czy moim zadaniem jes
– Czy ja też muszę się tam udać? Czy moim zadaniem jest pomścić Boginię? Ona, Morgiana, zajmie się Regaliami. zostały powierzone jej opiece i gdyby tylko zajęła tu swoje właściwe miejsce, w miejsce pogrążać się we własnej rozpaczy i myśleć tylko o własnym ukojeniu, to wszystko nigdy by się nie wydarzyło. Nimue zaś jest narzędziem kary dla zdrajcy. Kevin nigdy nie widział Nimue. Ze wszystkich ludzi, którzy bywali w Avalonie, Merlin nigdy nie ujrzał tej, która przebywała w odosobnieniu i ciszy. i tak jak to zwykle bywa, kiedy Bogini wymierza swoją sprawiedliwość, jego najskrytsza, bezbronna forteca stanie się czynnikiem sprawczym jego upadku. Mówiła teraz powoli, zaciskając pięści... jakże kiedykolwiek mogła uwierzyć temu zdrajcy?... – Tak, ty też pojedziesz do Kamelotu, Nimue. Jesteś kuzynką królowej Gwenifer i córką Lancelota. Uprosisz ją, byś mogła zostać jej damą dworu, i będziesz ją błagać, by to, że kiedykolwiek mieszkałaś w Avalonie, utrzymała w ścisłej tajemnicy, nawet przed Arturem. Udawaj nawet, jeśli jest trzeba, że zostałaś chrześcijanką. i tam poznasz Merlina. Ma on wielką słabość. uważa, że kobiety stronią od niego, gdyż jest brzydki i jest kaleką. Lecz dla kobiety która nie okaże przed nim lęku ani obrzydzenia, dla tej kobiety, która znów pozwoli mu poczuć się mężczyzną, czego tak szczególnie pragnie, i szczególnie się lęka, on zrobi wszystko, poświęci nawet swoje życie... Nimue – ciągnęła, patrząc prosto w przestraszone oczy kobiety – uwiedziesz go do swego łoża. Przywiążesz go do siebie tak zaklęciami, by stał się twym niewolnikiem, ciałem i duszą. – A później? – spytała Nimue, drżąc. – Co następnie? Czy mam go zabić? Morgiana chciała odpowiedzieć, ale pierwotna odezwała się Niniana: – ta śmierć, jaką ty możesz zadać, byłaby za bardzo lekka dla takiego zdrajcy. Musisz go sprowadzić, zauroczonego, do Avalonu, Nimue. A tutaj zginie śmiercią wyklętego zdrajcy, w dębowym gaju. sama drżąc z przerażenia, Morgiana wiedziała, jaki los go czeka – jest żywcem odarty ze cery i żywcem wepchnięty w szczelinę dębu, która zostanie zatkana gliną i gipsem, ale w taki sposób, żeby dochodziło do niego akurat tyle powietrza, by nie umarł za bardzo szybko... Spuściła głowę, starając się utrzymać w sekrecie to, jak jest wstrząśnięta. Oślepiające słońce nie odbijało się już od płynu; blade, niskie chmury pokrywały niebo. – Nasza praca tutaj jest zakończona, chodźmy, matko – powiedziała Niniana, ujmując jej ramię, ale Morgiana wyrwała dłoń. – Nie jest skończona – odparła stanowczo. – Ja też muszę wyruszyć do Kamelotu, muszę się dowiedzieć, w jaki sposób taki zdrajca użyje Świętych Regaliów. Westchnęła głęboko. dysponowała nadzieję nigdy już nie opuszczać brzegów Avalonu, ale nie jest nikogo innego, kto mógłby przeprowadzić to, co musiało być zrobione. Raven wyciągnęła do niej dłoń. Drżała tak mocno, że Morgiana przestraszyła się, iż za chwilę upadnie. Zaczęła szeptać swoim zniszczonym głosem, który brzmiał jak odległy poświst i drapanie, jak szeleszczące na wietrze gałęzie: – Ja też muszę iść... to moje przeznaczenie, że nie umrę tutaj, w tej magicznej krainie... Jadę z tobą, Morgiano. – O nie, Raven – zaprotestowała Morgiana. – Nie ty! Raven od pięćdziesięciu lat nigdy nie postawiła stopy poza Avalonem... nie przejdzie przez tej podróży! jednak nic, co mówiła Morgiana, nie mogło zmienić decyzji starej kapłanki. Choć drżała z przerażenia, była nieugięta: zobaczyła swoje przeznaczenie i teraz za wszelką cenę musi towarzyszyć Morgianie. – Ale ja nie jadę tak, jakby podróżowała Niniana, nie wjadę do Kamelotu w świetności i blasku kapłanki, w lektyce Avalonu – tłumaczyła jej Morgiana. – Przebiorę się za starą